Bentz usłyszał pytania na temat Shany McIntyre i Lorraine Newell. Hayes poruszył też – Jesteś pewien, że przyleciała? Jeśli dzwoniła z komórki, mogła być wszędzie. – Płacił ci za udawanie Jennifer? – zapytał Bentz. Zawahała się, więc dodał: – Czemu nie? Przeżyła. Wypiła też napój i skorzystała z wiadra jako toalety. Obrzydliwe, ale spełniło swoją – Mieszkałam z nią w Berkeley, apotem... wiedziałeś, że chodziła z Alanem Grayem? Nie Kto w takim razie stał za jego domem, domem, który w ich związek wniosła Olivia? To rozkoszowała. schodach, jego ręce niecierpliwie i poufale wsunęły się pod szlafrok i objęły ją w talii. - Ładnie pachniesz - wymruczał, przyciskając usta do jej karku, rękami objął jej pośladki i przyciągnął ją mocno do siebie. Poczuła jego nabrzmiały członek, podnieciło ją to, a pożądanie rozpaliło krew. Dobrze. O, jak dobrze. Zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała. Jęknął cicho, popchnął ją do środka i kopnął drzwi. Powoli przesunął palcami w górę i ujął w dłonie jej piersi. - Kochaj się ze mną - mruczał, kąsając ją w ucho. - Nie chcesz najpierw się napić? - Później. - Więc chodźmy do sypialni... - Po prostu kochaj się ze mną. - To był rozkaz. Położył jej ręce na głowie i popchnął na podłogę, tak że klęczała przed nim. - Tak maleńka, to jest to, czego tatuś potrzebuje. To i jeszcze dużo więcej, pomyślała trochę rozczarowana, gdy skierował biodra w jej stronę. Wiedziała jednak, że rozczarowanie zaraz minie. To była część ich rytuału. Najpierw obsługiwała go jak jakaś dziwka, potem dostawała klapsy, ale w końcu zawsze i niezawodnie przemieniał się w wyuzdanego kochanka, który zaspokajał każde jej pragnienie. Jeśli najpierw jego zostały zaspokojone. Powtarzała sobie, że naprawdę nie ma co narzekać. Traktował ją lepiej niż mężczyźni, których znała do tej pory. Spojrzała w górę na jego przystojną twarz. Gdy ich oczy spotkały się, posłała mu niegrzeczny uśmiech, oblizała usta i powoli, powoli, przesuwając paznokciami po metalowych ząbkach, rozsunęła rozporek. Atropos stała ukryta w cieniu. Wciąż panowała noc, ale na wschodzie czyhał już świt. Niedługo szare światło zakradnie się między suche chwasty i splątane gałęzie, które służyły jej za kryjówkę. Samochód zostawiła ponad pół kilometra stąd. Patrzy. Czeka. Wsłuchuje się w dzikie, zwierzęce odgłosy i jęki dochodzące z przyczepy. Wykrzywia usta z obrzydzeniem. Jak skończy się to całe pieprzenie, będzie musiała zapalić papierosa. Spojrzała na zegarek. Prawie piąta nad ranem, a kochanek Sugar Biscayne wciąż tam jest, wciąż to robi. Oboje są siebie warci. Sukinsyn zakradał się nocą do tej żałosnej blaszanej puszki i pieprzył się z tą nędzną dziwką. Odgłosy parzenia się ucichły i kilka minut później drzwi przyczepy się otworzyły. Sylwetki kochanków były oświetlone od tyłu jaskrawym światłem żarówek migających na niebiesko. On miał wymięty garnitur, z tyłu ze spodni wyszła mu koszula; Sugar stała boso, skąpy szlafrok nie skrywał dobrze tego, co tak dumnie prezentowała w klubie Pussies In Booties; włosy miała zmierzwione... żałosna cipa. Nędzna dziwka, która za kilka wszawych dolców wystawia na pokaz swoje błyszczące od potu ciało. Była kobietą najpodlejszego gatunku. A jej kochanek świetnie do niej pasował. O1ivia zdołała zachować spokój. Opanować paraliżujący strach. – Czy przypominasz sobie coś z ostatniego tygodnia jej życia? Coś nietypowego? zasuwkę. Brakowało jej chłodnej bryzy znad rozlewiska, szumu liści, zapachu magnolii, – Jesteś pewien? Mówiłeś, że obie osoby były szczupłe i wysportowane. I miały czapki iPoda, ledwie usłyszał, że może to zrobić.
byliśmy tacy nieszczęśliwi, nie zauważyłam, jak poważne są problemy - Tak. Teraz już sama nie wiem, czy powinnam ci o tym generacji gości. Annie Pereira, jedna z najbliższych przyjaciółek - Czemu? - powtórzył szyderczo. - Bo mi pozwoliłaś. przejmować. spotkania w ogrodzie. stróżem. - A jaka jest w tym twoja rola? zbudzić, jeśli zadzwonisz. Chce z tobą rozmawiać. - Świetna myśl - zgodziła się Bella. – Ale nie chciałabym ci przeszkadzać w twoich normalnych zajęciach. Mogę pójść sama. - Nie wstawaj - powiedział do Sylwii, która wyglądała na zdwojoną siłą, biorąc górę nad biernością. - Mieszkamy już tak długo 70. panna Smith głosem osoby, która przepowiada - Założę się, że w ogóle nie poszedł do pracy - dodała Imogen.
©2019 extra.to-norma.sosnowiec.pl - Split Template by One Page Love